Osoby, które wybierają się do terapeuty po raz pierwszy, często mają wrażenie, że rozwiązanie problemu jest na wyciągnięcie ręki, trzeba je tylko znaleźć. Cel może wydawać się prosty – „muszę tylko przestać się przejmować, przełamać się, zmobilizować” itp.
Pojawiają się też oczekiwania czegoś w rodzaju szybkiego katharsis – wyrzucenia wszystkich negatywnych emocji i rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu.
Pacjenci czasami chcieliby, aby terapeuta z pomocą jakiejś techniki „poukładał im w głowie na nowo”, przełączył ich na inny tryb działania.
Owszem, obecnie dostępnych jest wiele technik terapeutycznych, które ułatwiają radzenie sobie z emocjami i myślami. Warto jednak zaznaczyć, że terapia nigdy nie jest zabiegiem na psychice. Psychoterapia przypomina raczej uczenie się czegoś na nowo, a uczenie to proces.
Jeżeli wybieramy się na kurs, to zawsze jest on rozłożony w czasie. Na pierwszych zajęciach dowiadujemy się czegoś nowego, później ćwiczymy to, na następnych zajęciach dostajemy wskazówki, znów ćwiczymy, sprawdzamy dlaczego coś nie wychodzi, otrzymujemy następne podpowiedzi itd.
Gdybyśmy idąc np. na kurs pływania dostali od razu wszystkie rady dla początkujących, średnich i zaawansowanych i tak moglibyśmy skorzystać tylko z kilku podstawowych. Dopiero po wypróbowaniu ich w praktyce, będziemy wiedzieć, co dalej ćwiczyć i czemu ma to służyć. Nie da się ulepszać techniki pływania, bez wiary, że woda nas utrzyma. Nie można ćwiczyć płynności ruchów, jeżeli nie panujemy nad oddechem. Wszystkiego trzeba nauczyć się po kolei, żeby później to połączyć i po prostu płynąć.
Ludzie którzy pływają od lat, nie zastanawiają się w wodzie, co mają robić, po prostu płyną. Pewnie już nie pamiętają nad iloma rzeczami kiedyś musieli zapanować, aby się tego nauczyć. .
W terapii również rozwój jest stopniowy. Jeżeli ktoś np. chce bardziej wierzyć w siebie i być bardziej otwarty, to najpierw trzeba się przyjrzeć temu, w jaki sposób klient sobie w tym przeszkadza. Często okazuje się, że ten brak pewności składa się z różnych mniejszych problemów, nawyków w myśleniu, przykrych wspomnień. To wszystko trzeba uporządkować zanim zacznie się myśleć inaczej.
Gdyby to było prostsze, wystarczyłoby zalecić klientowi, żeby sobie codziennie powtarzał: Wierzę w siebie i czuję się pewnie. Tymczasem powszechnie wiadomo, że wmawianie sobie czegoś i zmuszanie się, działa na krótko.
Często dopiero gdy zaczyna się pracę nad problemem, można się dowiedzieć jaki on naprawdę jest i na czym polega. Nieraz okazuje się, że problem na początku określony w jednym zdaniu, u swoich korzeni ma kilka długich historii.
Jak już wspominałam, istnieją techniki, które jeśli są odpowiednio użyte mogą taki proces znacząco przyspieszyć, ale każda głęboka zmiana potrzebuje czasu, tak samo jak gruntowny remont.