Wracanie do przeszłości może kojarzyć się z czymś niepotrzebnym, bolesnym i frustrującym, bo po co zajmować się czymś, czego nie możemy już zmienić. Ludzie często też obawiają się, że otworzą puszkę Pandory, której nie będą mogli już zamknąć. To, że musieliby opowiedzieć o tym, czego nie chcą pamiętać, czego się wstydzą albo żałują, zniechęca wiele osób do pójścia na terapię.
Do czego w takim razie potrzebna jest analiza przeszłości?
To prawda, że nie możemy jej zmienić. Możemy za to zmienić to czy będzie ona na nas wpływać czy nie.
Weźmy prosty przykład.
Ktoś w dzieciństwie był surowo traktowany, rodzice ciągle byli z niego niezadowoleni, krzyczeli i karali go za najmniejszy błąd. Taka osoba dorasta, idzie do pracy, w której jest wymagający szef. Inni pracownicy nieraz się tym stresują, ale radzą sobie z tymi wymaganiami, a nasz bohater… będzie sparaliżowany przez stres i wykończony nerwowo, bo każde zdarzenie z szefem będzie przeżywać jak dramat.
Czy te nerwy biorą się z tego, że szef jest wymagający…?
Nie. Ten silny stres powstaje dlatego, że w pewnej części ta dorosła osoba przy szefie dalej czuje się jak przestraszone dziecko i automatycznie przywołuje lęk związany z rodzicami.
Jeżeli ktoś przeżywa coś co w tamtej chwili jest za trudne, to pewna część psychiki „zawiesza się” na tej historii. Życie płynie dalej, dzieją się nowe rzeczy, ale tamta część świadomości jest jakby przyklejona do tamtego czasu i nie może się rozwijać ani zmieniać. Aby ją uwolnić, trzeba najpierw dojść do tego, co ją krępuje i co trzeba od niej „odkleić”.
Gdy świadomość i podświadomość zostanie uwolniona od tego, co ją krępuje i na czym się zawiesiła, wtedy może się uczyć nowych rozwiązań.
To tak jak z leczeniem medycznym – najpierw trzeba dokładnie wiedzieć, gdzie tkwi problem, żeby przepisać właściwą kurację.
W swojej pracy stosuję techniki, dzięki którym można rozprawić się z przykrymi wspomnieniami szybciej i łatwiej niż z pomocą samej rozmowy.
Istnieje też możliwość pracy dla tych, którzy nie są w stanie wypowiedzieć pewnych rzeczy na głos, opowiadanie o szczegółach wspomnienia nie jest niezbędne do uwolnienia się od niego.
Nie chcę przez to powiedzieć, że mogę pracować z kimś, kto niczego mi o sobie nie powie, ale jeżeli nie jest gotowy, żeby o czymś mówić, również może uwalniać się od emocji związanych z tym wydarzeniem.